O walutach cyfrowych banków centralnych mówi się coraz więcej. Jednak cały czas znamy mało konkretów. Z tego artykułu dowiesz się wszystkiego co najważniejsze o cyfrowym juanie (e-CNY). Pierwszym masowym wdrożeniu CBDC.

Wstęp

CBDC jest trochę jak portfel z loch ness. Dużo się o tym mówi, ale właściwie nikt tego nie widział i nikt nie wie jaką to ma (mieć) formę.

Dwa główne zastosowanie potencjalne zastosowania CBDC:

  • Usprawnienie płatności elektronicznych w codziennym życiu i obiegu gospodarczym. Kolokwialnie możemy to nazwać zastąpieniem gotówki. Bądź jej cyfryzacją
  • Usprawnienie rozliczeń międzybankowych (zwłaszcza w kontekście międzynarodowym i rozliczeń handlu międzynarodowego)

Chiński projekt waluty cyfrowej celuje głównie w pierwsze zastosowanie. I na nim skupimy się w tym opracowaniu. Aczkolwiek rola e-CNY w osłabieniu międzynarodowej pozycji dolara może być w kolejnych latach znacząca, dlatego również temu tematowi poświęcimy jeden z rozdziałów. Zacznijmy jednak od głównego zastosowania, jakim ma być cyfrowy odpowiednik gotówki. Cyfrowy juan ma być bowiem wliczany to bazy monetarnej M0. Nie jest więc to pieniądz oparty o kredyt i system rezerwy cząstkowej. Tylko cyfrowy odpowiednik banknotów emitowanych przez bank centralny. 

CBDC jako forma inkluzji finansowej

Waluty cyfrowe banków cyfrowych mogę odegrać znaczącą rolę w popularyzacji usług finansowych. Zwłaszcza w regionach, w których tradycyjny sektor bankowy nie był najsilniej rozwinięty. Szczególnie w miejscach, w których znacząca część populacji zaliczana jest do grup unbanked bądź underbanked.

Pierwsza z nich, unbanked, to osoby, które są całkowicie poza systemem finansowym. Nie posiadają nawet konta bankowego. Właściwie jedyny produkt finansowy z którego korzystają to gotówka.

Kategoria underbanked to osoby obecne w systemie finansowym (np. posiadające konto w banku), ale oferowany im zakres usług finansowy jest znacząco ograniczony. 

Narodowa waluta cyfrowa dostępna z wielu poziomów: aplikacji na telefony czy specjalnych low-techowy portfeli sprzętowych mogłaby być rozwiązaniem tego typu problemów. Jednak czy w ogóle jest to problem współczesnych Chin?

Zrozumieć płatności cyfrowe w Chinach

No właśnie nie do końca. Albo nawet i wcale. Chiny są bowiem liderem jeśli chodzi o popularność płatności elektronicznych. Głównie z wykorzystaniem urządzeń mobilnych [źródło]. 

Tak duża popularność płatności cyfrowych w China ma swoje początki w 2014 roku. To jest również bardzo ważny rok dla chińskiego CBDC. Bowiem wtedy już rozpoczęto nad nim pierwsze prace. Chińskie władze widziały potencjał w powstałej kilka lat wcześniej technologii blockchain i rosnącej popularności kryptowalut. I postanowiły sprawdzić, czy nie da się tego wykorzystać do osiągnięcia wcześniej wspomnianych celów włączenia do finansowego obiegu znacznej części populacji, która pozostawała wtedy po za nim lub na jego obrzeżach. Chociaż już w 2014 roku powstał zespół roboczy CBDC, to nie miano pewności co do efektów jego prac. Było natomiast pewne, że namacalne efekty nie pojawią się w najbliższych latach.

Dlatego do rozwiązania problemu postanowiono wykorzystać rosnące w siłę chińskie spółki technologiczne. I właśnie wtedy chiński big tech (np. Alibaba czy WeChat) dostał licencje bankowe i zielone światło na świadczenie usług finansowych swoim klientom. Usługi te stały się szybko integralną częścią chińskich mega aplikacji, w których użytkownik jest w stanie załatwić wszystko. Nie tylko zapłacić za swoje zakupy e-commerce, ale też otworzyć konto bankowe czy wykupić ubezpieczenie.

Co jest ciekawe, że 2014 to również rok, w którym Apple weszło na rynek usług finansowych ze swoim Apple Pay. I na tym przykładzie widać odmienne podejście zachodu oraz Chin. Apple jest ograniczone do posiadaczy urządzeń Apple, i to takich z obsługa technologii bezprzewodowej NFC (w momencie wprowadzenia usługi wymagało to posiadania najnowszego modelu iPhone’a). Natomiast chińskie płatności są oparte o QR-kody i są dostępne dla każdego, dysponującego nawet niskobudżetowym telefonem. W wyniku tego płatności cyfrowe stały się niezwykle powszechne. Oraz, uwaga, darmowe. Powszechność nie polegała tylko na tym, że właściwie każdy może płacić przy ich wykorzystaniu. Ale również na tym, że może również przyjmować płatności. I to bez żadnych opłat. Ten kto ma w Polsce, w Europie terminal płatniczy czy zintegrowany system płatności online wie, jaka to jest rewolucja. Nagła każdy staje się podmiotem mogącym świadczyć usługi na rzecz innych i przyjmować za to płatności. Czy to internetowo czy stacjonarnie. I do tego bezkosztowo. To jest rewolucja na miarę wprowadzenia planów unlimited w telefonii komórkowej. Jest to jeden czynników, który przyczynił się nie tylko to dużego wzrostu ecommerce w Chinach, ale również do aktywacji ekonomicznej terenów wiejskich.  

No dobra, ale skoro i tak wszyscy płacą elektronicznie, to po co wprowadzać CBDC. Czynników może być kilka. Jednym z podawanych przez chiński bank centralny (PBoC) powodów jest chęć nadążania za rynkiem i dania ludziom cyfrowej formy gotówki. Nie pieniądza opartego o dług i system rezerwy cząstkowej, ale emitowanego bezpośrednio przez bank centralny “cyfrowego banknotu”. Drugi z powodów, to chęć zapewniania większego bezpieczeństwa, efektywności i konkurencyjności branży obsługi płatności. Ja to sobie na polski tłumaczę jako chęć większej kontroli i nad big techami i nad ich użytkownikami (do tego jeszcze sobie wrócimy w odrębnej sekcji).  

e-CNY jako cyfrowa gotówka

Okej, w takim razie przyjrzyjmy się jak w praktyce działa system e-CNY. Piszę w czasie teraźniejszym, ponieważ nie jest to jeszcze rozwiązanie wprowadzone w całym kraju, to od jesieni poprzedniego roku wprowadzono programy pilotażowe w największych chińskich miastach. Prognozuje się, że jednym z kluczowych będzie wdrożenie podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2022 roku. Po którym e-CNY najprawdopodobniej rozleje się na cały kraj.

Architektura systemu chińskiego CBDC jest dwupoziomowa:

  • Bank centralny jest jednym podmiotem odpowiedzialnym za emisję e-CNY oraz za obsługę wszelkich płatności z nim związanych. Mówiąc językiem kryptowalutowym – protokół i emisja są pod całkowitą kontrolą banku centralnego
  • Operatorzy (zaakceptowane banki oraz inne instytucje finansowe), którzy odpowiadają za onboarding użytkowników i dystrybucję e-CNY. Znowu, patrząc analogicznie na branże krypto, możemy ich przyrównać do twórców portfeli oraz platform wymianty fiat na krypto (w tym przypadku CBDC).

e-CNY ma pełnić rolę cyfrowej gotówki. People Bank of Chaina (PBoC) deklaruje chęć zachowania koegzystencji gotówki i e-CNY, ale wszelkie przesłanki wskazują ku temu, że cyfrowa waluta będzie z biegiem czasu odgrywać coraz bardziej dominującą rolę.
System został zaprojektowany w ten sposób, aby umożliwić jego powszechną adopcję. Tak, aby nikt przypadkiem nie został poza systemem. Oto kilka cech mających to zapewnić:

  • Różne rodzaje portfeli pod względem technologicznych. Od aplikacji na telefony po specjalne proste urządzenia dla tych jeszcze nie mobilnych.
  • Portfele będa się różnić też tym, co można nimi robić i jakie mają nałożone limity. Tutaj decydujące będzie to, kto jest jego właścicielem i jak głęboką weryfikację przeszedł
  • Możliwość przeprowadzania transakcji o małej wartości bezpośrednio między portfelami, bez konieczności podłączenia do internetu. Biorące udział w transakcji portfele synchronizują się z siecią przy pierwszej nadarzającej się okazji.

Nie raz w kontekście chińskiej CBDC mówi się o pieniądzy z wygasającym terminem ważności. Chociaż w oficjalnym white paparze nie ma o tym wzmianki, to pojawia się informacja o tym, że chińska waluta cyfrowa ma być jak najbardziej programowalna. Można powiedzieć, że na jakimś poziomie będzie tam obsługa smart contractów. Na ile rozbudowana, trudno powiedzieć. Przypuszczam, że raczej nie za bardzo. Przynajmniej na początku spodziewałby się pewnych programowalnych instrukcji na poziomie protokołu (jak w Bitcoinie) niż platformy Turing complete (jak na Ethereum). Zwłaszcza, że cały protokół jest pod kontrolą PBoC i stosunkowo łatwo będzie w nim można wprowadzać zmiany, które rozszerzały by tę funkcjonalność.

Pytanie jakie można sobie zadać, to czy w takim razie możliwe jest powstanie “DeFi” wokoło e-CNY. Zdecydowanie nie. Z dwóch powodów. Pierwszym z nich jest totalny brak decentralizacji. Jeszcze nie wiadomo kto będzie miał dostęp do funkcjonalności “smart contractów”. Ale jeśli będzie to ktokolwiek po za PBoC, to będą to operatorzy sieci (a więc banki i inny systemy finansowej). 

Po drugie, e-CNY jest odpowiednikiem gotówki. Dlatego nie może on sam w sobie generować odsetek. Gdyby się pojawiła taka możliwość, np. lokaty e-CNY 3 procent rocznie, to mogłoby by to wywołać upadek tradycyjnego systemu finansowego. Przypomnijmy, że e-CNY nie jest oparty o system rezerwy cząstkowej. Jest odpowiednikiem tradycyjnych banknotów. Więc za jego pokrycie wartości odpowiada bezpośrednio bank centralny. Nie ma ryzyka, że skończą się rezerwy danego banku komercyjnego. Wiec dla użytkownika bezpieczniej jest trzymać nieoprocentowane środki w formie CBDC niż w komercyjnym banku. Zaletą banków jest jednak to, że tam nasz kapitał ma dostęp do różnych instrumentów finansowych i może generować dla nas zysk. Gdyby taka możliwość pojawiła sie też w CBDC znacząco straciłaby na wartości value proposition banków. Ludzie mogliby masowo chcieć przenosić środki ze swoich kont bankowych i aplikacji płatniczych do CBDC właśnie. Co mogłoby zachwiać systemem rezerwy cząstkowej.   

CBDC a prywatność

Bardzo ważnym kryterium w kontekście CBDC (i generalnie wszelkich form płatności cyfrowych) jest kwestia prywatności i swobody przeprowadzania transakcji. Największą zaletą gotówki jest fakt, że możemy przy jej pomocy zapłacić komu chcemy i za co tylko chcemy i nikt o tym nie będzie wiedział. 

Płatności cyfrowe mają w (większości) tę wadę, że system wie od kogo i do kogo idzie transfer. Bitcoin i kryptowaluty “rozwiązały” ten problem poprzez pseudo anonimowość. System zna zarówno nadawcę jak i adresata płatności, ale jedynie w formie unikatowych identyfikatorów w sieci. Nie ma natomiast informacji, kto, jak tożsamość kryje się za danym identyfikatorem. Oraz jakiejkolwiek możliwości zablokowania zgromadzonych środków cy przeprowadzanych transakcji.

People Bank of China próbuje przekonać świat, że trochę też idzie tą drogą. Transakcje mają być weryfikowane przez system, który nie zna tożsamości użytkowników. Chociaż użytkownik taki nie mal na pewno przeszedł procedurę KYC, to system bezpośrednio odpowiadający za weryfikację transakcji ma nie wiedzieć, jakie tożsamości biorą w niej udział. Ma po prostu sprawdzić, czy transakcja jest zgodna z protokołem (np. czy nie próbujemy wydać środków, których nie mamy). Informacje o tożsamościach użytkowników znajdują się w innych data center i w rękach innego departamentu. Pomiędzy systemem weryfikacji transakcji a centrum przechowywania tożsamości znajduje się jeszcze jeden ciekawy byt. Centrum analizy danych pod kątem wyłapywania nieprawidłowości. Oni też nie znają tożsamości, tylko identyfikatory. Ale jak zobaczą coś podejrzanego, to zwracają się o taką tożsamość do centrum KYC. Z drugiej strony tradycyjny aparat państwowy znając tożsamość użytkownika również może się zwracać po informacji o jego koncie. 

Pytanie, czy możliwe jest wpływanie na to, co może robić użytkownik na poziomie pierwszego centrum weryfikacji transakcji. Oczywiście, że tak. PBoC mówi o tym głośno, że konta mogą mieć różne limity transakcji ze względu na to, jaki poziom weryfikacji przeszły. Więc centrum weryfikacyjne nie wie kim jesteś, ale wie, jak bardzo inny system to wie. I ma specjalne profile pozwalające na dostosowanie limitów transakcji do tego, co o Tobie wiemy. Pytanie, jaki jest problem, aby jeden z tych profili nazywał się “Zamrożony” i w ogóle nie pozwalał na przeprowadzanie transakcji. Odpowiedź brzmi: “żaden”.

Prywatność i anonimowość zapewniania przez państwowy czy korporacyjny system, który ma wszystkie dane i możliwości by je złamać, nie jest żadną prywatności i anonimowością. Rządy, na czele z tym chińskim, nie raz nam pokazały, że na szali kontroli i wolności, zawsze wybiorą tą pierwszą wartość. Bo jest ona w ich interesie. Musimy zdawać sobie sprawę, że CBDC oraz korporacyjne systemu płatności cyfrowych są ogromnym zagrożeniem dla swobód i wolności obywatelskich. Zwłaszcza w społeczeństwie bezgotówkowym. Są one bowiem zdolne wyciąć z obiegu ekonomicznego nie tylko pojedyncze podmioty, ale też całe branże czy grupy społeczne. 

Jak się możemy przed tym bronić? Porozmawiajmy o kryptowalutach 

CBDC a kryptowaluty

Chociaż CBDC zostało zainspirowane przez powstanie kryptowalut i technologię blockchain stojącą za nimi, to w rzeczywistości krypto i CBDC stoją po dwóch przeciwległych stronach spektrum.

CBDC to centralizacja i kontrola, a krypto to decentralizacja i wolność.

Pojawiająca się więc często narracja, że Bitcoin i krypto skończą się wraz masowym wprowadzeniem CBDC jest absolutnie błędna i świadczy o niewiedzy i ignorancji osób wygłaszających takie tezy.

Powody dla których ludzie i podmioty kupują i korzystają z kryptowalut nie są w ogóle zaspokajane przez CBDC.

Zacznijmy od tego, że wielu przeciwników krypto mówi o tym, że nie zdały one egzaminu jako waluty, bo prawie nikt nimi nie płaci. I jest to absolutna prawda. Ale ta grupa, która nimi płaci nie zacznie nagle tego robić przy pomocy CBDC, bo uwaga: wykorzystuje do tego krypto, bo niczego innego się nie da. Bo któraś ze stron transakcji nie podoba się systemowi i nie pozwoli on na przeprowadzenie transakcji między nimi. 

Nie ukrywajmy, że większość osób interesuje się krypto dla zysku. Czy osiągną go dzięki CBDC? Oczywiście, że nie. Nie tylko nie zarobią na różnicach kursowych, ale też najprawdopodobniej nie otrzymają tam tak rozbudowanych i atrakcyjnych produktów finansowych jak w DeFi. Bo byłoby to zbyt konkurencyjne wobec tradycyjnego sektora finansowego.

Trzeci powód dlaczego kupujemy i posiadamy krytpto waluty czy stablecoiny to fakt, że rządzy i banki nie mogą na nich położyć swojej ciężkiej i brudnej łapy. Moje klucze prywatne, moje środki i nikt nie może mi ich zabrać. Żaden urzędnik. Żadnej wyrok sądu. Żadna encyklika papieska.
Widzimy więc, że kryptowaluty i CBDC leżą po przeciwległych biegunach i zaspokajają różne potrzeby. Nie są więc dla siebie konkurencją, chociaż na pierwszy rzut oka mogą się taką wydawać. Bo w końcu i to i to jest walutą cyfrową. Takie skojarzenie jest moim zdaniem wręcz korzystna dla kryptowalut. Bo skoro i Bitcoin i CBDC to waluty cyfrowe i mój kraj robić to CBDC, to ten Bitcoin również w moich oczach zyskuje na wiarygodności.

e-CNY jako narzędzie ekspansji ekonomicznej Chin (i ograniczenia roli dolara)

Chociaż e-CNY kierowany jest do odbiorcy detalicznego i ma zaspokajać codzienne płatności, to sporo się mówi o roli chińskiego CBDC w roli osłabianie roli dolara w rozliczeniach detalicznych. Przyjrzyjmy się przez chwilę temu zagadnieniu.

PBoC przedstawia trochę sprzeczne perspektywy na ten temat. Z jednej strony jasno adresuje, że kieruje swoje rozwiązanie do użytkowników końcowych i w pełni szanuje niezależności innych banków centralnych i nikomu nie zamierza nic narzucać.

Z drugiej strony w white paperze rozliczenia międzynarodowe są podane jako trzeci obszar do eksploracji i ekspansji dla e-CNY. 

Chociaż Chiny są gigantem handlu międzynarodowego, to nadal często podmioty chińskie zawierają ze swoimi partnerami kontrakty i rozliczenia w innych walutach. Najczęściej w dolarze. Otwierając e-CNY na zagranicznych operatorów realny staje się scenariusz, że z roku na roku coraz więcej partnerów handlowych Chin będzie rozliczać się z nimi w e-CNY. Zwiększając tym samym rolę chińskiej waluty w handlu międzynarodowym (oczywiście głównie kosztem dolara). Już obecnie są prowadzone programy pilotażowe z bankami centralnymi ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz Tajlandii. W pierwszej kolejności e-CNY ma się otwierać na kraje rozwijające się (głównie w Azji i Afryce), które chcą współpracować z Chinami. Ma to oczywiście z jednej strony wspomóc te kraje w rozwoju (oficjalna wersja), a z drugiej umocnić pozycję ekonomiczną i polityczną Chin w tych regionach. Drugi wektor początkowej ekspansji to czołowi partnerzy gospodarczy Chin. Oczywiście proces ten będzie stopniowy i zajmie lata. Jednak moim zdaniem jest pewne jest, że z biegiem czasu coraz więcej transakcji Chin będą rozliczać ze swoimi partnerami w swojej cyfrowej walucie. 

Podsumowanie

Chińskie CBDC staje się rzeczywistością. W największych Chińskich miastach już korzystają z niego miliony mieszkańców. W ciągu najbliższych lat stanie się nie tylko wiodącą formą płatności w Chinach, ale również zacznie odgrywać coraz większa rolę w rozliczeniach międzynarodowych.

Jednym z głównych punktów zapalnych jest tutaj kwestia zachowania prywatności przez użytkowników i chęci kontroli ze strony aparatu państwowego. Tak kwestia będzie poruszana nie tylko w kontekście e-CNY, ale również przy pracach innych krajów pracujących nad tego typu rozwiązaniami. Chińczycy oferują prywatność i anonimowość gwarantowane nie przez technologię, ale procesy administracyjne działające w tle systemu. Te jednak łatwo w każdym momencie zmienić bądź zrobić w nich wyjątki. Odpowiedzią na te zagrożenia się kryptowaluty, gdzie na straży Twoich praw, wolności i środków stoi technologia oraz kryptografia. Wielki Brat patrzy. Czy znajdziesz przed nim schronienie?

5 comments add yours

  1. Bardzo ciekawy artykuł, martwią mnie bardzo te CBDC. Uważam za prawie pewnik to, że jeśli CBDC wejdą w większości krajów świata. To będą one głównymi sposobami rozliczania się. Krypto nie ma tutaj szans krótkoterminowo, widać to chociażby po tym jak łatwo jest aktualnie odbierać wolność ludziom na całym świecie i nic wielkiego się nie dzieje.

    Szanse jakie widzę dla kryptowalut są długoterminowe, raz że jeśli będziemy mogli płacić w krypto za różne usługi i stanie się to powszechne, to biorąc pod uwagę niesamowity rozwój w tym ekosystemie, dojdziemy do rozwiązań które będą tak samo proste jak CBDC i dodatkowo będą miały tę prywatność którą ludzie w sieci mogą wybrać. Przykład (sklep internetowy w którym masz w koszyku do wyboru “zapłać w CBDC”, “zapłać w kryptowalucie”).

    Dodatkowo ekosystem krypto będzie rósł w coraz ciekawsze rozwiązania i projekty z roku na rok, CBDC będzie tak na prawdę dosyć stałe.

  2. Świetny artykuł. Jedna uwaga, piszesz że rządy nie mogą położyć ręki na stable coinach. Nie do końca się z tym zgadzam. Najpopularniejsze stable coiny mają tzw. black lists za pomocą których mogą zamrozić konkretnych użytkowników. Zatem teoretycznie przy dużym nacisku ze strony rządów jest zagrożenie zablokowania środków.

    • Tak masz rację, są takie stablecoiny, w których rząd może położyć na nasze saldo swoje brudne i ciężki łapy. Niestety są wśród nich wiodące projekty. Ale na szczęście są też opcje, które to umożliwiają. Zakładam, że osoby dla których jest to przesłanka do korzystania z nich robią w tym temacie research

  3. Bardzo ciekawy artykuł pokazujący podobieństwa i różnice CBDC i krypto. W tej chwili wprowadzenie CBDC planują kraje reprezentujące >90% globalnego GDP. Ciekawe jak będzie wyglądał świat gdy te plany zrealizują, ale to pewnie temat na kolejny artykuł …

    Przy okazji Piotr, czy przyglądałeś się może adopcji e-CNY w pilotażowych miastach chińskich?

  4. Dobra lektura, dzieki za nią.
    Załóżmy na chwile, ze czarny scenariusz się spełnia. Kraje wprowadzają masowo cbdc, (wycofują tym samym z obrotu aktualne formy płatności), zmuszają wszystkich do odbierania i wysylania płatności oraz pensji jedynie w postaci narodowych walut cyfrowych, jednocześnie zakazując zakupu klasycznych kryptowalut pod kara administracyjna. W tym scenariuszu potencjalnie nie mamy możliwości zakupu i sprzedaży crypto do Fiat. Owszem możemy obracać tym co już mamy, pytanie wtedy jak zachowa się ich kurs. Ma tyle samo powodów by wystrzelić do góry jako wolny środek płatnosci, co i spaść do wartości bliskiej zeru zwzg na ryzyko prawne wynikające z jego obrotem.
    W powyższym scenariuszu cbdc jest w moich oczach potencjalnym, poważnym zagrożeniem dla crypto.

Leave a Comment