Ostatni tydzień czerwca to dla mnie szczególny czas. Po pierwsze moje (niepoprawne) imieniny. Po drugie i przede wszystkim: rocznica uruchomienia mojego bloga. Z tych okazji mam dla Ciebie coś specjalnego.
Jak to się zaczęło?
W czerwcu 2019 roku postanowiłem zrobić mały eksperyment. Zobaczyć czy będę w stanie regularnie pisać artykuły, w których będę się dzielił z Tobą moją wiedzą na temat kryptowalut. Po kilku tygodnia, gdy w szufladzie zebrały się już 3 artykuły, doszedłem do wniosku, że dam radę robić to systematycznie. I tak 27-ego czerwca 2019 roku wrzuciłem po cichu na swojego bloga pierwszy tekst (polecam przeczytać go również dzisiaj). Dwa dni później wrzucam drugi. A skoro są już dwa, to jest już czym się chwalić. Rozpoczynam więc promocję bloga. Jednocześnie komunikując w pracy, że za pół roku odchodzę. Bo będę się utrzymywał z działalności krypto.
Jak widzisz, jest to dla mnie szczególny czas. Jedna z tych decyzji, która w dłuższej perspektywie zmieniają życie. Jeśli już o odmianie życia mowa, to dysproporcja potencjalnych zysków do ryzyka w kryptowalutach cały czas sprawia, że jest to branża, która ma ogromny potencjał do wniesienia Twojego życia na wyższy poziom. Nie tylko materialny. Bowiem po drodze spotkamy się z silnymi emocjami, stresem i niepewnością. Które odpowiednio przepracowane pomogą nam nie tylko zapełnić nasz portfel, ale również zahartować ducha.
Największą różnicą między tegoroczną hossą, a poprzednia z 2017 roku, jest to, że tym razem zabawa nie kończy się na wyjściu do stablecoinów. Można powiedzieć, że w tym miejscu zaczyna się nowa gra w zarabianie.
Zabawa w drukowanie
Zacznijmy od tego, że wcale nie musimy wychodzić z posiadanych przez nas krypto, aby wejść w posiadanie stablecoinów i zaprzęgnąć je do pracy w DeFi. Nie musimy wychodzić, na wypadek, gdyby się okazało, że w najbliższym czasie czeka na nas jednak powrót rynku byka.
Możemy wtedy nie sprzedawać posiadanych przez nas krypto. Zamiast tego możemy w oparciu o nie wydrukować sobie stablecoiny. Będzie to swojego rodzaju pożyczka, gdzie pod zastaw krypto, dostajemy stable.
Maker oraz DAI
Najpopularniejszym stabelcoinem, który powstaje w ten sposób jest DAI. Jego kapitalizacja rynkowa sięga ponad 5 miliardów. I można go drukować na podstawie zastawów w takich kryptowalutach jak Ethereum, Bitcoin (WBTC), Chainlink czy kilkunastu innych.
Korzystając z tej opcji musimy pamiętać, że nasz zastaw musi być nadmiarowy. Po to, aby w przypadku nagłego spadku ceny zastawu protokół mógł go upłynnić na rynku. W celu odzyskania i zniszczenia wydrukowanych przez Ciebie monet. Dzięki temu system dba o to, aby każda moneta DAI miała pokrycie w wartości nie mniejszej niż 1 dolar.
W przypadku najpopularniejszych krypto minimalna wartość zastawu wynosi 150 procent. Oznacza to, że aby wydrukować 100 dolarów (DAI) musimy zastawić Ether czy Bitcoina o wartości 150 dolarów. A tak naprawdę jeszcze większej, bowiem spadek poniżej 150 procent oznacza likwidację naszej pozycji. Co wiąże się z naszą stratę, ze względu na sprzedaż zastawu po cenie niższej niż rynkowa. Dlatego ja zazwyczaj dbam o to, aby zastaw był dwa razy większy niż wymagany. Dzięki czemu mogę spać spokojnie nawet, gdy krypto spada o 50 procent w krótkim okresie czasu. Więcej na temat DAI dowiesz się z tego artykułu.
Liquid i LUSD
Konieczność zastawiania co najmniej 150 procent wartości nie podoba się wszystkim. I nie ma co się dziwić. Nie jest to specjalnie kapitałowo efektywne.
Projektem który adresuje ten problem jest Liquidy. Pozwala on na tworzenie stablecoina LUSD pod zastaw Ethereum z minimalnym zastawem naszej pozycji o wartości 110 procent. Więc wygląda to na zdecydowanie efektywniejsze kapitałowo rozwiązanie, niż emisja DAI. Z tymże jest tutaj pewna gwiazdka. Minimalny zastaw nadmiarowy na poziomie 110 procent obowiązuje tylko wtedy, gdy średnia systemu jest powyżej 150 procent. Jest system całościowo jest poniżej tej wartości, to egzekwuje od wszystkich minimalny zastaw o wartości co najmniej 150 procent. Czyli gdy średnia zastawu całego systemu wynosiła 151 procent, to nasza pozycja o zastawie 120 procent była bezpieczna. Bo minimalny poziom zastawu dla pojedynczej pozycji wynosił 110 procent. Jednak gdy średnia systemu spadła poniżej 150 procent, to nasz zastaw na poziomie 120 procent może być miejsca upłynianny. Bowiem od teraz system wymaga od każdego współczynnika zastawu nie mniejszego niż średnia systemu. A my jesteśmy poniżej tej wartości. Widzimy więc, że w okresie gwałtownych spadków możemy zapłacić sporą ceną za pozornie większą efektywność naszego kapitału. Nasze pozycje na Liquid w okresie gwałtownyh spadków będa bowiem likwidowane przy podobnych poziomach jak w przypadku emisji DAI.
Emisja LUSD różni się od emisji DAI jeszcze jednym ważnym czynnikiem. W przypadku DAI nasze emisja jest tak naprawdę pożyczką o zmiennych odsetkach. Odsetki te wynoszą na chwilę obecną kilka procent w skali roku (od 0,1 do 9 procent w zależności od rodzaju zastawy, który wykorzystujemy). Z czasem musimy więc oddać coraz więcej DAI, aby zwolnić nasz zastaw (to co wydrukowaliśmy plus odsetki).
Liquid działa inaczej. Tam w momencie emisji jest naliczana jednorazowa opłata emisyjna. Na chwilę obecną wynosi ona 0,53 procenta. Niezależnie od tego, na jak długo emitujemy stable. Naliczana ona jest w momencie emisji LUSD. A my żeby odzyskać zastaw musimy oddać dokładnie tyle LUSD ile wydrukowaliśmy (bez żadnych dodatkowych odsetek).
MiMatic i Qi DAO (Polygon) oraz VAI i Venus (Binance Smart Chain)
Emisja DAI jak i LUSD odbywa się na blockchainie Ethereum. Ma to swoje niekwestionowane plusy. Niestety nie jest też pozbawione minusów. Jednym z największych z nich są potencjalnie wysokie opłaty transakcyjne. Zwłaszcza w okresie dużej zmienności cenowej, gdy możemy tego najbardziej potrzebować. By spłacić nasz dług i uchronić nasz zastaw przed likwidacją.
Jest to problemem znaczącym dla ogromnej rzeszy użytkowników. Dlatego klony DAI zaczęły powstawać na innych łańcuchach zgodnych z maszyną wirtualną Ethereum. Na których koszty transakcyjne są znacząco niższe.
I tak na Binance Smart Chain Venus umożliwia nam emisję stablecoina VAI pod zastaw naszych pozycji na lokatach w tym systemie.
Z kolei w sieci Polygon mamy projekt Qi DAO, który umożliwia emisję stablecoina MiMatic pod zastaw MATIC (gołego tokenu bądź jego wersji umieszczonej na lokacie w AAVE). W przyszłości ma też pojawiać się opcja emisji z WBTC oraz LINKu.
Decydując się na korzystanie z tych rozwiązań musimy być świadomi dwóch stron tej monety. Z jednej mamy niższe opłaty transakcyjne. Z drugiej niższą płynność, mniejszy efekt sieciowy oraz większe ryzyka zarówno pod kątem bezpieczeństwa (atak hakerski) jak i ekonomicznym (rozjechanie się pagu z dolarem).
Podczas webinaru Zabawy stablecoinami nie tylko pokazywaliśmy, w jaki sposób emitować stablecoin MiMatic. Ale również, gdzie umieścić go na farmie, aby generował dla nas ponad 100 procent w skali roku. Dostęp do webinaru dla członków Krypto Krypty, którym stać się możesz tutaj.
Podróże w czasie
We wstępie wspomniałem o cały czas aktualnych, kilkunastu procentowych (a nawet większych) rocznych stopach zwrotu dla stablecoinów. W tej sekcji przeniesiemy się w czasie i odbierzemy z góry zysk wypracowany przez nasze stable w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy czy nawet kilku lat.
Takie podróże w czasie umożliwia nam projekt Alchemix. Dzięki któremu odbieramy z góry zysku, który ma zostać wypracowany przez nasze stablecoiny.
W tym wypadku potrzebujemy już posiadać stablecoiny. A dokładnie wspominany wcześniej DAI. Następnie deponujemy go w smart contractach Alchemixa. Następnie możemy wyemitować do 50 procent zdeponowanej wartości w tokenie alUSD. Czym jest token alUSD? Jest to kolejny stablecoin dolara. Który następnie możemy sobie wymienić na dowolny inny na Curve Finance. Tak więc z miejsca otrzymujemy do 50 procent zysku z naszych stablecoinów. Co się jednak dzieje pod spodem? Dlaczego Alchemix nam na to pozwala? Co się dzieje z umieszczonymi przez nas w depozycie DAI?
Są one umieszczane na farmach (głównie Yearn Finance), gdzie wypracowywują one odebrany przez nas z góry zysk. Z czasem wypracowywane tak odsetki zmniejszają nasze zadłużenie (za dług uznajemy odebrane wcześniej alUSD). Możemy to więc nazwać samo spłacającą się pożyczką.
Alchemix wykorzystaliśmy w praktyce podczas webinaru Zabawy stablecoinami. Odpierając z góry zysk z farmingu (50% inwestycji), aby następnie umieścić go w omawianym niżej projekcie OlympusDAO. Dostęp do webinaru dla członków Krypto Krypty, którym stać się możesz tutaj.
Niebezpieczna gra o pełną stawkę
W świecie krypto widzimy też wiele eksperymentalnych projektów związanych ze stablecoinami. Gra w nich toczy się w wysoką stawką: albo o kosmicznie wysokie stopy zwrotu w oparciu o stable. Albo o stworzenia stablecoina, który nie będzie powiązany cenowo ani z dolarem ani z żadną inną walutą fiat. Przyjrzyjmy się pokrótce oby tym trendom.
O przykładzie pierwszego z nich bardzo głośno było w poprzednim tygodniu. Mowa oczywiście o IRON finance, w którym mogliśmy emitować stablecoina IRON oraz umieszczać go na farmach z kosmicznymi stopami zwrotu. Emisja odbywała się z depozytu wartości w składzie USDC (75 procent) oraz TITAN (25 procent). TITAN to token natywny protokołu. Taka ekonomia mintowania IRON miała na celu z jednej strony zapewnić stabilność (¾ wartości w stablecoinie USDC), jednocześnie nakręcić zapotrzebowanie na TITAN, w którym trzeba było dopłacić ¼ wartości. Token TITAN służył również do wypłacania horrendalnie wysokich nagród na farmach (nawet do kilku procent dziennie). Co oczywiście musi oznaczać bardzo dużo inflację. Wszystko było wspaniale, do czasu gdy ta duża inflacja spotykała się z dużym zapotrzebowaniem na TITAN do tworzenia nowych IRONów, aby zarabiać na nich “bezpieczny” yield ze stablecoinów. Gdy jednak nastąpił punkt przegięcia i część początkowych inwestorów zaczęła realizować zyski ekonomia systemu napędzała dalsze spadki, panikę aż w końcu spadek wartości TITANA do właściwie zera i rozjechanie się pegu dla IRON. Gdy widzimy horrendalnie wysokie zyski na farmach, to musimy mieć świadomość tego, że ktoś musi za to zapłacić. Zazwyczaj płacą Ci, którzy weszli później bądź przez chciwość nie zrealizowali swoich zysków. Nietrudno tutaj o porównania do piramid finansowych.
Druga ważna gra, jak się toczy, o być może jeszcze większą stawkę jest stworzenie coinów, które będą trzymać stabilną wartość, jednocześnie nie będąc powiązanymi z walutami fiat. W imię tezy: po co mi stabilna wartość we fiacie, skoro tracą one na wartości w wyniku dużej inflacji i jesteśmy zdani na łaskę Pana (banków centralnych). I tutaj także w ostatnim roku mamy sporo eksperymentów. Które z jednej strony starają się stworzyć mechanizm utrzymania stabilnej wartości. A z drugiej czerpania zysków z całego takiego ekosystemu. Nie są to trywialne problemy, a tym bardziej rozwiązania. Czas pokaże, które z nich sprawdzą się w dłużej perspektywie.
Natomiast jeden z nich – OplympusDAO – omówiliśmy sobie podczas webinaru Zabawy stablecoinami. Projekt ten jest wysoce ryzykowny, ale oferuje też nieziemskie stopy zwrotu (ponad 35 000% na moment pisania tego postu). Dostęp do webinaru dla członków Krypto Krypty, którym stać się możesz tutaj.
Bitcoin jest królem kryptowalut. Charakteryzuje się zarówno największą wartością, jak i rozpoznawalnością oraz zaufaniem. Ma też niestety swoje mankamenty. Jednym z nich jest brak obsługi smart contractów. W wyniku czego nie ma natywnego DeFi na Bitcoinie. I w tym miejscu na scenę wchodzą projekty Rootstock (RSK) oraz Sovryn (SOV).
Rootstock, czyli smart contracty dla Bitcoina
Rootstock (RSK) jest projektem liczącym sobie już ponad 5 lat, który postawił przed sobą bardzo ambitną wizję. Dostarczenie technologii, która będzie pozwalała na wykonywanie smart contractów w ekosystemie Bitcoina.
Ze względu na bardzo dużą decentralizację Bitcoina ciężko mówić o możliwości drastycznej zmiany protokołu samej sieci Bitcoin. Tak aby wprowadzić tam bezpośrednio obsługę smart contractów. Dlatego zespół RSK postanowił dokleić obsługę smart contractów do blockchaina Bitcoina. Samego go w ogóle nie modyfikując. Tworząc tzw. sidechain Bitcoina o nazwie Rootstock.
Sidechain jest z jednej strony odrębną siecią blockchian. A z drugiej strony wczepia się on w już istniejący łańcuch (w tym przypadku Bitcoina), korzystając z jego bezpieczeństwa oraz umożliwiając między nimi transfer środków.
Kilka tygodni temu omawialiśmy sobie ekosystem Polygon, który jest sidechainem dla Ethereum. Polygon co pewien czas zapisuje informacje o stanie swojego łańcucha w głównej sieci Ethereum. Dzięki czemu niemożliwe jest skuteczne cofnięcie jego historii, bowiem zmiany spowodują niezgodzenie się stanu z tym zapisanym na Ethereum. Rootstock poszedł tutaj o dwa kroki dalej. Nie tylko zapisuje swój stan w sieci Bitcoin. Ale także wykorzystuje jego moc obliczeniową do zabezpieczenia sieci. Oraz traktuje Bitcoina jako natywną monetę swojej sieci, za pomocą której uiszcza się opłaty transakcyjne.
Rootstock wykorzystuje mechanizm tzw. merge miningu. Dzięki któremu górnicy Bitcoina, po zainstalowaniu odpowiedniego oprogramowania, w tym samym czasie i tą samą mocą obliczeniową zabezpieczają zarówno Bitcoin jak i Rootstock. Nie zmniejsza to ich mocy obliczeniowej w kontekście kopania Bitcoina, jednocześnie pozwalając zwiększyć zyski. Dzięki opłatom transakcyjnym z sieci RSK. Które jak wspomnieliśmy wcześniej są rozliczanie w Bitcoinie. A dokładnie w przeniesionym na RSK Bitcoinie, który tutaj ma swoją nazwę SmaRt Bitcoin (RBTC). Jak dokładnie działa to przenoszenie Bitcoina omówimy sobie w osobnej sekcji za chwilę.
Teraz skupmy się na tym, jak RSK obsługuje smart contracty. Tutaj nie ma specjalnie dużej niespodzianki. Podobnie jak większośc innych obecnie funkcjonujących platform dla smart contractów, równiez Rootstock zaimplementował obsługę maszyny wirtualnej Ethereum (EVM) z pewnymi modyfikacjami. Co za tym idzie z sieci możemy korzystać za pomocą portfeli takich jak Metamask. A nasz adres będzie taki sam jak w sieci Ethereum. Z drugiej strony również developerzy mogą korzystać z tych samych narzędzi i technologii, co w przypadku tworzenia zdecentralizowanych aplikacji na Ethereum. Co powinno znacząco ułatwić powstawanie nowych wdrożenia na Rootstocku. Chociaż tutaj na razie ekosystem nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Jednym z ciekawszych projektów jest platforma DeFi o nazwie Sovryn. Umówimy ją sobie w przedostatniej sekcji tego artykułu.
MądRy Bitcoin – SmaRt Bitcoin (RBTC)
Tak jak wspomnieliśmy wcześniej natywnym coinem sieci Rootstocka jest sam Bitcoin. Noszący w tej sieci nazwę Smart Bitcoin (RBTC). To właśnie nim będziemy uiszczać opłaty transakcyjne za wykonywanie smart contractów i przeprowadzanie transakcji w sieci Rootstock. Z miejsca nadmienię, że opłaty te nie należą do sporych: zazwyczaj są to kwoty o wartości poniżej jednego dolara amerykańskiego.
Oczywiście RBTC powstają poprzez przeniesienie z blockchainu Bitcoina do sieci RSK za pomocą specjalnego mostu. Za obsługę tego most odpowiada specjalna federacja. Więc jest tu pewne podobieństwo do najpopularniejszego tokenu Bitcoina na Ethereum – WBTC. Z tą różnicą, że federacja obsługująca PowPeg dla RBTC nie ma fizycznej możliwości sprawowania bezpośredniej kontroli nad Bitcoinami zamrożonymi w moście. Dzieje się to dzięki wykorzystaniu specjalnych kryptograficznych sprzętowych modułów bezpieczeństwa (ang. Hardware Security Module). To na nich przechowywane są klucze prywatne wykorzystywane podczas transakcji przenoszenia środków. Nad którymi członkowie PowPeg nie mają bezpośredniej kontroli. Nie mogą więc ręcznie przelać na dowolny adres środków zgromadzonych na moście. Jest to więc dość znaczące osiągnięcie w kierunku budowania mostów między różnymi sieciami, w których nie jest wymagane zaufanie do organizatora tego mostu. Praktyczne przenoszenie naszych Bitcoinów do sieci RSK będzie jednym z tematów naszego najbliższego webinaru. Tutaj trwają darmowe zapisy.
Sovryn – wielopoziomowa platforma DeFi
Finalnie przyjrzyjmy się platformie Sovryn. Słowo platforma jest tutaj jak najbardziej na miejscu, ponieważ projekt ten realizuje wiele funkcjonalności. Które w ekosystemie Ethereum są oferowane przez wiele projektów. Tutaj dostajemy je w jednym miejscu. A w przyszłości mają dochodzić kolejne. Przyjrzyjmy się przez chwilę temu, co na chwilę obecną ma do zaoferowania Sovryn.
Przede wszystkim mamy aż trzy opcje handlowania na kryptowalutach.
Po pierwsze jest to opcja SWAP, gdzie wymieniamy tokeny natychmiast po obecnej cenie rynkowej. Mamy tutaj do czynienia z modelem Automatic Market Maker (AMM), znanym nam już bardzo dobrze z takich DEXów jak Uniswap czy SushiSwap..
Druga opcja nazywa się SPOT. Na pierwszy rzut oka wygląda jak interface giełdy opartej o książkę zleceń (ang. order book). W rzeczywistości jednak nie umożliwia składania zleceń, lecz służy do wymiany tokenów po cenie rynkowej. Jest więc najprawdopodobniej po prostu nakładką do opcji SWAP dla tych, którzy są przyzwyczajeni do interface’u tradycyjnych giełd i widoku wykresu kursu danego krypto.
Trzecią opcją jest MARGIN. Gdzie z wykorzystaniem dźwigni możemy zajmować pozycje krótkie bądź długie na wybranych przez nas kryptowalutach i tokenach.
Drugim segmentem Sovryn jest platforma lokatowo-pożyczkowa. Schemat działania jest prosty i doskonale nam już znany z rozwiązań takich jak Compound czy AAVE. Możemy tutaj umieścić nasz kapitał na lokacie, aby generował dla nas nieduże roczne stopy zwrotu. Nasz zysk pochodzi tutaj z drugiej strony równania, gdy ktoś pożycza umieszczona przez nas kapitał na lokacie. Płacąc za to odpowiednie wyższe odsetki. My też możemy brać tutaj pożyczki. Pod warunkiem, że wcześniej umieścimy odpowiedni kapitał na lokacie innego coina i potraktujemy go jako zastaw nadmiarowy pod naszą pożyczkę.
Kolejna pozycja to możliwość dostarczania płynności dla par dostępnych w opcji SWAP. Gdzie możemy zarabiać na opłata od handlujących. A dodatkowo, za dostarczanie płynności dla niektóry par, będziemy wynagradzani tokenami zarządzającymi protokołu SOV.
Jeśli już wspominamy o tokenie zarządzającym SOV, to w tym miejscu należałoby również powiedzieć o module zarządzającym protokołu: Bitocracy. To tutaj są podejmowane wszystkie decyzje na temat rozwoju platformy. Aby mieć prawo głosu, musimy tutaj zamrozić nasze tokeny SOV. Na im dłuższy okres to zrobimy, tym większą siłę głosu uzyskamy proporcjonalnie do ilości naszych tokenów i okresu czasu zamrożenia. Jeśli zdecydujemy się na wypłatę tokenów przed upływem tego okresu, to zapłacimy odpowiednio wysoką karę umowną. Która trafi do puli na rzecz pozostałych stakujących.
Na koniec wspomnę jeszcze o zakładce Origins. Jest to swoisty launchpad, dzięki któremu na bardzo wczesnym etapie możemy zainwestować w nowe projekty z ekosystemu RSK.
Praktyczne zastosowanie Sovryn pokażemy sobie podczas webinaru, w niedzielę 13ego czerwca 2020 o godzinie 13:00. Tutaj trwają darmowe zapisy.
Bitcoin w DeFi w innych sieciach
Już wcześniej wspomnieliśmy o tokenie Bitcoina na Ethereum Wrapped Bitcoin (WBTC). Dosłownie w czasie pisania przeze mnie tego artykułu ogłoszono, że już ponad 1 procent z wszystkich istniejących Bitcoinów został przeniesiony na Ethereum w formie tokenów WBTC. Główną motywacją do przenoszenia Bitcoinów jest oczywiście chęć osiągania przy jego pomocy zysku w protokołach DeFi. Na przykład dostarczając płynność dla różnych tokenów Bitcoina w Curve, gdzie możemy zarobić do 7-8 procent rocznie. Z drugiej strony możemy go wykorzystywać w różnych farmach, np. w yearn finance gdzie możemy zarabiać nawet do kilkunastu procent rocznie na naszym Bitcoinie.
Na oddzielną uwagę, zasługuje projekt BadgerDAO. Który już od ponad pół roku realizuje misję jak największej aktywacji Bitcoina w świecie DeFi. Opakowujące już istniejące produkty w bardziej przyjazną i zyskowną formę. Oraz tworząc całkiem nowe rozwiązania. Takie jak między innymi DIGG – algorytmiczny rebalansowany token podążający za kursem Bitcoina. Czy ibBTC (Interest Bearing Bitcoin), który jest tokenem automatycznie akumulującym w sobie dodatkową wartość z umieszczenia znajdującego się pod spodem Bitcoina w protokołach DeFi.
Chociaż BadgerDAO wystatował na sieci Ethereum, to coraz więcej dostępnych przez niego rozwiązań trafia również na inne sieci. Pierwszym krokiem była sieć Binance Smart Chain. A obecnie protokół usilnie pracuje nad integracją z siecią Polygon.
Przegląd przez różne protokoły DeFi, dzięki którym możemy czerpać pasywny dochód z naszego Bitcoina, będzie jednym z tematów naszego najbliższego webinaru. Tutaj trwają darmowe zapisy.
A gdyby tak można było robić swapy na Uniswap bez konieczności płacenia za gas? I jakby tak jeszcze można było być zabezpieczonym przed manipulacjami ceną przez boty i górników? Ależ byłoby pięknie. Otóż tak pięknie jest! Dzięki CowSwap.
NFT zyskują coraz to większy rozgłos. Nie tylko w świecie krypto. A to wszystko za sprawą rekordowych wartości tokenów. Sięgających czasem dziesiątek milionów dolarów. Jedni mówią, że NFT nowy symbol statusu. Drudzy, że symbol głupoty. Gdzie leży prawda? I jaka jest cena odpowiadającego jej tokenu NFT?
Co kupujesz kupując NFT?
Odpowiedź brzmi: to zależy. Ale w większości wypadków brzmi: nic. Nic po za samym tokenem NFT.
Zacznijmy jednak od tego, że NFT to tylko nazwa technologii, która może mieć różne zastosowania. O różnych zastosowaniach napiszemy sobie pod koniec tego artykułu. W tym miejscu skupimy się na najgłośniejszym zastosowaniu. Czyli kupowanie cyfrowej sztuki czy patrząc szerzej, cyfrowych dóbr.
W tej kategorii mieszczą się więc:
Digital art “Everydays – The First 500 Days” sprzedany w renomowanym domu aukcyjnym Christie’s za 69,3 mln dolarów. Warto nadmienić, że jest to trzecia największa wartość uzyskana na całym rynku sztuki dla dzieła żyjącego artysty.
Pierwszy wpis na Twitterze, dokonany przez jego założyciela Jacka Dorseya, który został zakupiony za 2,9 mln USD
Momenty odsłaniania kart Pokemon przez youtubera Logana Paul. Każdy z nich sprzedany za kwoty od kilku do kilkudziesięciu tysięcy dolarów
Tysiące, dziesiątki tysięcy cyfrowej sztuki czy momentów, sprzedanych na wszelkiej maści marketplacach w ostatnich tygodniach. W cenach od kilkuset dolarów nawet do setek tysięcy, czy milionów za sztukę.
Co takiego nabyli kupcy? Dlaczego zdecydowali się zapłacić tak dużo? Na drugie pytanie odpowiemy sobie za chwilę, teraz skupmy się na tym, co dostajesz nabywając token NFT.
Przede wszystkim dostajesz token NFT. Nie jest powiedziane, że automatycznie dostajesz jakiekolwiek prawa do wykorzystania powiązanej z tokenem grafiki. Nie mówiąc już o przekazaniu majątkowych praw autorskich.
Wracając do najdroższego do tej pory dzieła sztuki cyfrowej NFT – “Everydays – The First 500 Days”. Tam nabywca, za ponad 69 milionów dolarów nabył pewne prawa do wyświetlenia skorelowanego z tokenem dzieła. Co pozwoliło mu na legalne umieszczenie nabytego działa w jego wirtualnych muzeach digital art. Jednak materialne prawa majątkowe do samego dzieła są cały czas w posiadaniu twórcy. Który może je odsprzedawać innym podmiotom.
Trzeba jednak stwierdzić, że to i tak dobrze, że tutaj nabywca ma jakikolwiek prawa do wykorzystywania tych grafik. Zazwyczaj tak bowiem nie jest. Musimy być świadomi, że NFT jest młodą technologią. I nie istnieją żadne regulacje, które mówią, że jak sprzedajesz token NFT i reklamujesz go obrazkiem, to nabywca tokenu musi też dostać prawa do wykorzystywania tego obrazka. Więc domyślnie nie dostajesz nic po za tokenem. Twórca musi jasno przy sprzedaży zakomunikować, że oprócz samego tokenu nabywasz coś jeszcze. Na przykład prawa do komercyjnego wykorzystania działa.
Skoro zazwyczaj nie dostajemy nic, poza samym tokenikiem, to co sprawia, że osiągają one tak duże wartości?
Czynniki wpływające na wartość NFT
Po pierwsze, musimy zauważyć, że eksplozja zainteresowania i wartości NFT nastąpiła w okresie kryptowalutowej hossy. Co to oznacza?
Po pierwsze, że twórcy i projekty z tej branży miały kapitał, by przeprowadzić proces początkowego nadmuchiwania wartości. Handlowania NFT z coraz większymi wartościami między sobą, tak aby tymi wycenami wzbudzić zainteresowanie samego świata krypto czy potem main streamowych twórców, firm i influencerów. Gdy zainteresowanie zostało wzbudzone, to okazało się, że ludzie ze świata krypto zarobili już na tyle dużo, że zaczęli wydawać pieniądze luźniejszą ręką. Bo to jest po prostu cool. Dobrze widziane w krypto społeczności. Sam nabywca “Everydays” przyznał w wywiadzie, że celowo przepłacił, bo i tak zarobił fortunę na krypto, a tym aktem chciał wzbudzić większe zainteresowanie całym rynkiem. I swoim własnym projektem opartym o kolekcje digital art. Chciał sprawić, że większa fala NFT inwestorów podbije ceny również mniej znanych twórców.
Nie zapominajmy o narracja: to jest dopiero początek NFT – wszystko co teraz kupisz, za jakiś czas będziesz mógł sprzedać wielokrotnie drożej. Tak jak z kupowanymi lata temu coinami. Czy ta narracja okaże się być prawdziwa? Dla części rynku prawdopodobnie tak. Dla większości nie. Oto trzy powody, które sprawiają że nie każdy token NFT jest w stanie nabrać wartości. I nie każdy z tych, który ją nabył, będzie w stanie utrzymać ją w czasie.
W kontekście wykorzystania NFT tak naprawdę najmniejsze znaczenie ma to, co jest podłączane pod ten token. Ta cyfrowa grafika czy nagranie. Ważne jest, kto ten token wypuszcza. Jaka ma markę, rozpoznawalność oraz zasięgi.
Owszem, ja mogę wystawić swojego pierwszego tweeta na sprzedaż. Ale raczej nie osiągnę za niego kwoty prawie 3 mln USD, jaką uzyskał Jack Dorsey. Pewnie mógłbym być szczęśliwy, jakby któryś z moich czytelników kupił go dla żartu za 3 dolary. Podobnie raczej nie sprzedałbym wszystkich “momentów” odsłaniania pokemonów. Każdy po 20k USD. Mógłbym być szczęśliwym, gdybym sprzedał jeden za 20 USD.
Widzimy więc, że NFT jest świetnym narzędziem do monetyzacji swojej popularność. Wpisuje się w trwający od lat trend ekonomii twórców. Którzy za pomocą internetu mogą ze swoimi treściami docierać do szerokiego grona odbiorców. Monetyzując to na różne sposoby. Tokeny NFT są jednym ze sposobów na taką monetyzację. Potencjalnie mogącą przynieść naprawdę godne przychody. Nic więc dziwnego, że influencerzy i topowe marki (jak NBA), śmiało sięgają po to narzędzie. Propagując je tym samym wśród szerokich rzesz ludzi.
Inne zastosowania NFT
Skupmy się jeszcze na chwilę na innych potencjalnych zastosowaniach tokenów NFT. Patrząc na ten trend całościowo, możemy dostrzec tutaj podobne przymioty co w kontekście cyfrowych waluty. O ile Bitcoin i potem inne kryptowaluty uwalniały cyfrowy pieniądz spod panowania rządów i korporacji, to tokeny NFT robią to samo odnośnie cyfrowych dóbr. Obecnie zamkniętych w silosach poszczególnych firm czy marketplaceów. Tworząc ich reprezentację w postaci tokenów NFT znikają granice poszczególnych ekosystemów. Takie cyfrowe dobro może być wykorzystywane tam, gdzie tylko jego posiadacz zapragnie. W sposób nad którym nawet twórca tokenu nie ma kontroli. Bo ktoś inny może potem dodać dodatkową funkcjonalność do stworzonego tokenu. Nie zapominajmy bowiem, że tokeny są programowalne. Programowalne z zewnątrz. Dowolny projekt może wykorzystać już istniejące tokeny NFT w nowo powstających rozwiązaniach.
Gaming
Spójrzmy na chwilę na branżę gier. Rośnie ona rok do roku. Zarówno w kontekście indywidualnej rozgrywki, jak i gier online. Spędzamy w grach coraz więcej czasu, a światy w nich przedstawione są dla nas coraz bardziej realne, coraz ważniejsze. Zwłaszcza, jeśli wchodzimy w nich w interakcje i możemy w nich eksponować swoją cyfrową tożsamość.
Jednym z potencjalnych zastosowań jest więc tokenizacja przedmiotów z gier. Wyobraźmy sobie taką sytuację, że jesteś mega dużym fanem serii Diablo. I załóżmy, że w kolejnej jej odsłonie najciekawsze przedmioty, artefakty będą miały stokenizowaną postać. Co oznacza, że nie będą one już zamknięte tylko w ekosystemie Blizzarda. Będzie można z nimi robić co się tylko chce. Na przykład inni twórcy zrobią nową grę, w której będzie można korzystać z przedmiotów, które już się zdobyło w Diablo. Bez pytania się Blizzarda o zgodę. Już widzę to hasło reklamowe: “Zagraj w XYZ – Twój przepotężny miecz z Diablo już tam jest”.
To oczywiście nie wszystko. Gry coraz bardziej ewoluują w formę wirtualnych światów. W których panuje lokalna waluta i system ekonomiczny. W których możemy wyrażać siebie przez swój avatar i należące do niego dobra. Takie jak ubiór czy nieruchomości. Nie trzeba szukać daleko. Wystarczy spojrzeć na oparty o krypto wirtualny świat decentraland. W którym kwitnie handel przedmiotami czy gruntami. Na których to gruntach wiele krypto projektów stworzyło swoje wirtualne przedstawicielstwa. A to dopiero początek. Co czeka nas w przyszłosci? Polecam obejrzeć film Ready Player One.
Finanse
Kolejny aspekt zastosowania NFT to finance. Zdecentralizowane finanse.
Tutaj to wykorzystanie NFT nie jest takie sexy, bo nie sprawia od razu, że to do czego jest wykorzystywane nabiera milionowej wartości. W tym kontekście NFT to po prostu technologia, która pozwala na budowanie coraz to ciekawszych, bardziej innowacyjnych i zaawansowanych produktów finansowych. Jeśli jesteś aktywnym uczestnikiem trendu DeFi to być może z części z nich nawet korzystałeś. Ale nie zdawałeś sobie z tego sprawy.
Takim finansowym przykładem wykorzystania NFT mogą być opcje. W których dla poszczególnego waloru musimy określić unikalne cechy, takie jak termin i cenę rozwiązania. Podobnie w zbliżającej się nowej wersji giełdy Uniswap tokeny pul płynności będą miały formę NFT. Ponieważ będą zawierać w sobie unikalną informację o tym, w jakich przedziałach cenowych udostępniamy swoje tokeny handlującym. Premiera nowej wersji Uniswap już w maju. Zapisz się na newsletter, aby być na bieżąco.
Zapisz się na newsletter
Aby nie przegapić najbardziej istotnych treści na temat kryptowalut oraz DeFi
Potwierdź swój zapis!
Sprawdź swoją skrzynkę pocztową, i kliknij link w mailu potwierdzającym Twój zapis.
Jeśli nie możesz znaleźć maila potwierdzającego:
sprawdź folder Oferty
sprawdź folder Społeczności
sprawdź folder Spam
poczekaj kilka minut i spróbuj ponownie
Bilety
Kolejna branżą, które może znacząco skorzystwać na wykorzystaniu technologii NFT są wszelkiej maści wydarzenia. Zarówno te w świecie rzeczywistym, jak i wirtualne. Przyjrzyjmy się teraz z bliska kwestii biletów na takie wydarzenia.
Bilety mogą być dwóch rodzajów:
bez powiązania z konkretnym miejscem – po prostu wchodzisz dzięki niemu na event. Nie daje Ci on prawa do zajęcia konkretnego miejsca. Takie bilety mogłyby być zwykłymi tokenami ERC-20. Bowiem każdy z nich daje takie same prawa jak każdy inny. Ma więc dokładnie taką samą wartość i są one wymienialne jeden do jednego.
Powiązane z konkretnym miejscem – nie tylko wchodzisz dzięki niemu na event, ale także przypisane Ci jest też konkretne miejsce. Np. miejsce w pierwszym rzędzie podczas sztuki teatralnej. I w tym kontekście poszczególne bilety dają Ci różne prawa, a co za tym idzie mają one inną wartości. Jest to więc idealny kontekst do zastosowania NFT.
Symbol statusu czy głupoty?
Na koniec wróćmy jeszcze na chwilę do kontekstu cyfrowej sztuki i szerzej dóbr cyfrowych.
Można często spotkać się z narracją, że kupowanie twitta czy ogólnodostępnej grafiki ma znaczenie statusowe. Jasne, Ty możesz sobie na to patrzeć. Ale to ja zapłaciłem za to parę baniek. Jestem gość. Stać mnie.
Z drugiej strony część osób twierdzi, że to jest raczej symbol głupoty. Za kilka lat będzie Ci wypominane, że byłeś kretynem, który zapłacił parę milionów za jpega.
A jakie jest Twoje zadanie na ten temat?
Aby zweryfikować Wasze opinie przygotowałem mały eksperyment. W formie tokenów NFT właśnie. Jeden mówiąc o tym, że NFT to symbol statusu. Drugi, że jest raczej symbolem głupoty.